środa, 25 lutego 2015

Rozdział 4



       **Rose**

Szliśmy w ramię w ramię, spoglądałam na Lou kątem oka,
patrzył się przed siebie, miał taką poważny wyraz  twarzy.
Robiło się chłodniej, żałowałam że ubrałam tylko cienką bluzę.
Pocierając się, o ramiona, w oddali zauważyłam trójkę chłopaków. Nie przejęła bym się  tym zbytnio, ale tam był Brooks. 
Coś czuję że coś się jeszcze dziś głupiego wydarzy.
Szliśmy dalej, Louis jak widać nawet się tym nie przejął, że ktoś tam w ogóle stoi.
Cała trójka zwróciła, na nas uwagę, ale tylko jedne się odezwał - Beau.
    -Widzę że moja Rose znalazła sobie nowego chłoptasia, tylko zapomniała zapytać się mnie o zgodę zapytać, co nie Rosi?-powiedział patrząc to na mnie to na Louisa
   - Beau, odwal się ode mnie nie byłam i nie jestem twoją własnością, zrozum to wreszcie-powiedziałam mu to prosto w oczy.
Roześmiał się, i zamachnął się by mnie spoliczkować.
Zamknęłam oczy, ale nie oberwałam, otworzyłam wcześniej zamknięte oczy i zobaczyłam jak Louis trzyma jego rękę.
   -Nie wiesz że dziewczyn się nie bije?-zapytał Lou unosząc jedną brew do góry
   -To ty jesteś ten straszny Louis Tomlinson, co dopiero wyszedł z jakiegoś ośrodka czy coś takiego?-powiedział i wyrwał swoją rękę
   -Zadałem Ci wcześniej pytanie, śmieciu który chce bić dziewczynę- powiedział Tommo przez zaciśnięte zęby.
   -Ta suka powinna dostać już dawno, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy-odpowiedział mu i spojrzał na mnie.


Podeszli do nas ci jego kolesie, Luke i David. Stanęli za
nim i patrzyli się tak dziwnie na Tommo.
Louis już chciał mu przywalić, ale byłam szybsza i złapałam go za rękę. Momentalnie na mnie spojrzał.
    -Louis, nie warto. On tylko Cię prowokuję, chodzi już-powiedziałam i popatrzyłam mu prosto w oczy.
Szybko odwrócił głowę w stronę  Beau, z takim spojrzeniem 
jakby go chciał zabić.

Pociągnęłam go za rękę i wyminęłam tych debili.
Szliśmy na początku w milczeniu, do czasu.
   -To był twój były chłopak?-zapytał
   -Niestety tak-odpowiedziałam i zorientowałam się że dalej trzymam jego dłoń. Szybko ją puściłam
Louis cicho się zaśmiał
   -Kompletny skurwiel z niego, jak mogłaś z nim być w ogóle-ciągnął dalej naszą konwersacje
   - Byłam w nim zakochana, a on i tak traktował mnie jak rzecz-powiedziałam i nagle ogarnęły  mnie wszystkie wspomnienia

*Wspomnienia*

-Masz być tylko ze mną, jesteś moja, tylko moja-mówił do mnie Beau.
Byłam przyciśnięta przez jego ciężar do ściany, płakałam.
-No powiedz że jesteś moja, i kochasz mnie najbardziej na świecie!!!-Krzyknął mi do ucha
-Jestem twoja, kocham cię najbardziej na świecie-powiedziałam szeptem
I nagle oberwałam
-Za cicho kochanie, głośniej
Chciałam to powiedzieć, ale szybko przytknął swoje usta do moich. Całował mnie zachłannie, ale nie odwzajemniałam tego. Oderwał i się i znowu spoliczkowała.
-Jebana suka-powiedział...
*Koniec Wspomnienia*

Moje bolesne wspomnienie przerwał mi Lou.
   -Halo Rose nie słuchasz mnie czy co?
   -Przepraszam Lou, naszły mnie smutne wspomnienia, co mówiłeś?-Zapytałam i objęłam się rękoma wokół.
   -Jak można zakochać się w taki czymś?- zapytała ja zmroziłam go wzrokiem
   -Dobra, przepraszam-powiedział i uśmiechnął się 
Szliśmy dalej, Tommo był już cicho, nie odzywał się już.
Zatrzymałam się już pod moim domem a Lou szedł dalej.
Nagle zatrzymał się i odwrócił się na pięcie.
   -Czemu stanęłaś?
   -Bo tu mieszkam.-odpowiedziałam
   -Okey to do zobaczenia w szkole Rose-powiedział i uśmiechnął się do mnie uroczo.
  
   -Do zobaczenia Louis-powiedziałam i weszłam do domu.

W kuchni paliło się światło, weszłam tam, zobaczyłam uśmiechniętego Jonathana.
  -Czemu się tak szczerzysz?-zapytałam
  -To był twój chłopak?-odpowiedział pytaniem na pytanie,  nienawidziłam gdy tak robił
  -Louis to nie jest mój chłopak, koniec kropka-odpowiedziałam i wyszłam z kuchni.

W pokoju rozebrałam się i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się  na łóżko.
Moje myśli zaplątały się koło Aline. Właśnie gdzie jest Ali?
Wzięłam do ręki mój telefon 2 wiadomości nieodebrane.
Jonathan i Alin.

Aline
"Jak tam spacer z Tomlinsonem? 
Przepraszam że cię zostawiłam i w ogóle xx"

Ona to rozbiła specjalnie, nie daruje jej tego, o nie w
szkole coś jej zrobię normalnie.
Usłyszałam dzwonek mojej komórki o nowa wiadomość.
Nieznany numer.

"Dobranoc Rose
                -Louis  :) "

Uśmiechnęłam się do telefonu i położyłam się już.
Po dłuższej chwili już smacznie spałam.

______________________________________________

No i mamy 4 rozdział
Przepraszam że nie było rozdziału
tak długo.


JAK PRZECZYTAŁAŚ TO SKOMENTUJ
TO MOTYWUJE DO DALSZYCH 
DZIAŁAŃ
<3





sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 3



**Rose**

Jest sobota to jest jeden plus. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół nie było Jonathana w kuchni nic się nie działo. 
Hmm..? Coś jest nie tak.
Weszłam na górę do jego pokoju, i co zobaczyłam?
Śpiącego braciszka, podeszłam do niego i już wyczułam alkohol no jasne świnia się upiła.
Postanowiłam go obudzić, oj nie pośpi sobie długo.
-Jonathan, spóźnisz się do pracy!!-krzyknęłam mu do ucha.
Otworzył oczy i w mgnieniu oka wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
Ja zaczęłam się z niego śmiać.
-Z czego się śmiejesz, czemu nie obudziłaś mnie wcześniej?-robił mi wyrzuty 
-Wiesz że jest sobota-powiedziałam i jeszcze bardziej wybuchłam śmiechem 
Jonathan zmroził mnie swoim wzrokiem.
-Ty-powiedział i podszedł do mnie
-Co ja? Nie trzeba było się najebać braciszku-parsknęłam mu prosto w twarz.

Wyszłam z jego pokoju i weszłam do mojego.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam swoje ciuchy nie brata.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.
Wyszłam z łazienki i położyłam się na łózko, wzięłam jeszcze swoją ulubioną książkę i zaczęłam czytać.

Książka zawsze zajmowała jakieś tam miejsce w moim życiu, uwielbiałam czytać.

Ale oczywiście zawsze musi Jonathan wejść do mojego pokoju w takiej chwili.
-I znowu czytasz? Czy to nigdy ci się nie znudzi?
-Wiesz Jonathanie to że ty w swoim życiu nie przeczytałeś żadnej książki, to nie moja wina-powiedziałam nie spuszczając wzroku z książki
-Dobra chodź na "śniadanie"-powiedział i wyszedł
Pff śniadanie o tej godzinie, odłożyłam książkę i zeszłam na dół.
Jadłam śniadanie w ciszy, nie rozmawiałam przy śniadaniu z Jonathanem pierwszy raz.
To się robi trochę dziwne.
Zjadłam szybko i powróciłam na górę.

**OKOŁO GODZINY 17**

Zaraz do mnie powinna przyjść Alin.
Siedziałam w salonie oczekując jej przybycia.
Już dawno powinna być, może coś ją zatrzymało.
Siedziałam i czekałam, Alin się do mnie nie spóźniała zazwyczaj. Usłyszałam dzwonek do drzwi, nareszcie.
Poszłam otworzyć,
-Cześć, Rose przepraszam ale spotkałam Niall'a no i się zagadałam-powiedziała
-Dobra dobra, wchodź a nie się tłumaczysz-powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę.

Poszliśmy do mojego pokoju, na schodach wpadliśmy na brata.
-Hej, Jonathan-powiedziała Alin.
-Cześć, Alin-powiedział i zszedł na dół.
Weszliśmy do środka, przyjaciółka od razu walła się na moje łóżko.
-Co robimy?-zapytała
-Film, a moż...-nie dokończyłam bo Ali mi przerwała
-Wiesz Rose, chodzimy się przejść nie chcę mi się w domu siedzieć
-Okey, tylko się przebiorę, bo w dresach nigdzie się nie wybieram-powiedziałam i sięgnęłam po rurki i poszłam do łazienki

Na dole ubierałam, buty Alin mnie cały czas pośpieszała.
-Spokojnie, nic się nie pali
Aline zaczeła się śmiać.
Wyszłyśmy z domu i poszliśmy w stronę parku.
Patrzyła się na mnie tak dziwnie, O co jej chodzi?
-Alin, czemu się tak dziwnie na mnie gapisz?
-Bo tak na serio to idziemy spotkać się z Niall'em i
no z Louisem -powiedziała i jej wzrok powędrował 
na buty.
-Aline, po co mamy się z nimi spotkać?
-Bo sam mnie o to zapytał czy nie będziemy miały ochoty
-A może ja nie mam
-No proszę Rose-powiedziała i zrobiła minę zbitego psa.
-No Okey, gdzie mamy się z nimi spotkać?
-Zaraz powinni tu być. Kocham Cię-powiedziała i mocno przytuliła mnie do siebie.

 **Louis**

On ponad pół godziny Niall truje  mi dupę, żeby spotkać się z tymi dwoma laskami ze szkoły.
-Niall, nie chcę mi się, jak ci się tak podobają, to zaproponuj im trójkącik
-Bardzo śmieszne, no chodź a nie siedzisz cały czas w tym pokoju i nic.
-Jak pójdę przestaniesz, mi zawracać dupę?
-Tak, no to zbieraj się, czekam na dole-powiedział i zniknął za drzwiami.
Boże nawet nie znam tych lasek i mam łazić się z nimi spotkać. No ale czego nie robi się dla przyjaciół.

Zszedłem na dół Horan czekał już na  mnie.
-No chodź bo twoje lasie nam uciekną-powiedziałem a on popatrzył się na mnie jakby chciał mnie zabić.
-Lou powiem ci że to ta blondynka będzie moją przyszła dziewczyną, a Rose jest wolna tak dla twojej wiadomości-odpowiedział mi i poruszył dziwnie brwiami.
-Co sugerujesz?
-Nic, ja tylko Ci to mówię
Powiedział i ruszył zostawiając mnie w tyle.
Trudno ruszyłem za nim, nie odzywałem się w ogóle.
O nie grecki bóg Niall Horan zakochany. Chciałem się z niego pośmiać ale nie chciałem oberwać.

Doszliśmy do parku w oddali bylo widać dwie szczupłe figury dziewczyn. Podeszliśmy do nich. Umm... ta blondynka była uśmiechnięta od uch do ucha, a ta no Rose miał minę taką 
jakby wcale nie chciał tu być czyli tak jak ja.
-Hej dziewczyny-powiedziała i przytulił dwie na raz
Do mnie to Blondi w ogóle nic nie powiedziała, była zajęta
śliniąc się na widok Niall'a

Popatrzyłem na Rose wpatrywał się w swoją przyjaciółkę.
-To my zaraz wrócimy-powiedział Niall, już chciałem protestować ale ich już nie było.
Rose uśmiechnęła się do mnie i obróciła się w stronę ławki 
i usiadła. Założyła kaptur na głowe i tak siedziała.
Usiadłem koło niej.
-I po co ja tu przyszedłem-powiedziałem bardziej do siebie niż do niej.
-Nie mam pojęcia-odpowiedziała mi.
-Nie będę tak tu marzła, idę do domu, an razie-powiedział i wstała
-Czekaj ja też nie będę tu tak siedzieć
Wstałem i poszliśmy w jednym kierunku


______________________________________________


Mamy rozdział po takiej przerwie.
Yeahhhh

Przeczytałaś sokomentuj